Ślubnych przygotowań jest cała masa. Choć sam (jeszcze) przez to nie przechodziłem, widzę to co tydzień. Na początku podstawowe punkty takie jak sala, zespół, fotograf, a potem… Lista zamiast się skracać, powiększa się i powiększa. Nie ma nic złego w całym tym szaleństwie, jednak o jednej istotnej kwestii nie powinno się zapominać. A co ma ten przydługi wstęp do naszych tytułowych bohaterów i o czym oni pamiętali? Z Agatą i Andrzejem widzieliśmy się raz przed ślubem, w dodatku przez skypa. Dość mało czasu na zapoznanie, ale wystarczająco by chcieć to szybko zmienić. Przygotowania zaczęliśmy od makijażu Agaty (a malowała też Agata). Choć niektóre zdjęcia mogą sugerować, że było bardzo zimno, przypominam to był sierpień, a grube skarpety miały tym razem też inną funkcję. Przyszła pora na Andrzeja. U niego poznałem kolor przewodni wesela (zielony), mogłem podziwiać imponującą kolekcję modeli Ferrari jego taty oraz dowiedziałem się, że Pan Młody ubóstwia potrawkę paprykową w wykonaniu jego mamy. Minut kilka, Andrzej był już gotowy. U Agaty natomiast ostatnie ruchy odkurzaczem, poprawki przed lustrem, pozostało tylko czekać. No dobra Maciek, ale chyba zapomniałeś o czym nie zapomnieli Państwo Młodzi. Tutaj dochodzimy do ich pierwszego przywitania, które było iście wyjątkowe i udowodniło, że nie zapomnieli. Nie zapomnieli o sobie. W całym tym szaleństwie, nie zapomnieli, że to ich dzień, że to wszystko jest dla nich, że tego dnia świętują swoją miłość. Było to widać w wielu szczegółach, kolorach, małych detalach, a najbardziej w ich powitaniu. Szczerym, prawdziwym, jakby cały świat nagle przestał istnieć, jakby nikt nie patrzył (ja patrzyłem). Serio, stałem tuż obok i dosłownie miałem dreszcze. Agatko, Andrzeju, uwielbiam Was za to! To mnie utwierdziło, że ten dzień będzie pełny szczerych emocji i pięknych momentów. Ślub odbył się w kościele św. Jacka na Starym Mieście w Warszawie. Podczas ceremonii nie zabrakło skupienia, spontanicznych uśmiechów i oczywiście podwójnego “tak”. Wesele odbyło się w Zaciszu Anny Korcz, co za cudowne miejsce! Otoczeni naturą, oddaliśmy się w ręce Panów od Muzyki, specjalistów od dobrej zabawy. Podczas wesela było również widać, że “nie zapomnieli”, co potwierdzają chyba wszystkie ich wspólne zdjęcia… Wspaniały wieczór zwieńczyliśmy nocnymi zdjęciami w ogrodzie. Agatko, Andrzeju, dziękuję, że mogłem w tym wszystkim uczestniczyć i przyglądać się przez moje szkiełka! Życzę Wam, żebyście pamiętali, nieustannie!