Sesja ślubna nad morzem, czy to już samo w sobie nie brzmi świetnie? Kaja i Marcin uznali, że zdecydowanie tak i chwilę później we trójkę znaleźliśmy się nad Bałtykiem. Zdjęciowa sesja jako forma odpoczynku podczas podróży poślubnej? Dlaczego nie! Za cel obraliśmy Słowiński Park Narodowy i jego sławne wydmy. To co można zobaczyć w internecie to jedno, to co zobaczyliśmy, dojeżdżając prędkim meleksikiem na miejsce, to drugie. Krajobraz absolutnie wyjątkowy, niepodobny do żadnego innego miejsca w Polsce. Tym razem to rzeczywistość przerosła oczekiwania. Bawiliśmy się świetnie, jednak czas ograniczał nam fotogeniczny, aczkolwiek nieubłagany zachód słońca i ten sam co wcześniej elektryczny meleks. Po zdjęciach obowiązkowa nadmorska kolacja, szybki sen, bo kolejny dzień zaczęliśmy od… sesji o wchodzie słońca. Tym razem bawiliśmy się w nieco mniej oficjalnych strojach, a naszym tłem było nie mniej malownicze wybrzeże w Rozewiu. Modele spisali się idealnie, warunki dopisały perfekcyjnie, zachód i wchód słońca nad morzem zaliczony. Bałtyku, jeszcze do Ciebie wrócę (muszę Ci oddać te kilogramy pisaku, które wciąż znajduję w kieszeniach, butach i plecaku)… Teraz już zapraszam na kilka kadrów prosto znad morza!