Marika & Luke – reportaż

To był dla nich prawdziwy test. Organizacja wesela w ostatnim roku przypomina momentami bieg przez pole minowe. W płetwach. Tyłem. Naprawdę jestem pełen podziwu ile trzeba wziąć na swoje barki, ile razy zagryźć zęby i ile razy stanąć na głowie, by móc świętować swoją miłość w gronie najbliższych. Marika i Luke mieli jeszcze trudniejsze zadanie, gdyż ich pole minowe sięgało od samego Londynu aż po Tomaszów Lubelski. Mimo przeróżnych komplikacji, z delikatnym poślizgiem, udało się! Rzeczonej gorącej soboty świętowaliśmy nie tylko ich miłość, ale chyba też wspólną determinację i organizacyjny sukces. Świętowaliśmy to też mało powiedziane. Goście z Wielkiej Brytanii mogli brać udział w polskim weselu, takim na conajmniej 130%, ogień (i nie mam tu na myśli panującej na zewnątrz temperatury)! Była radość, była spontaniczność, śpiewanie, międzynarodowe tańczenie, były łzy, degustacja trunków, był weselny pyton, pokaz sztucznych ogni, były spontaniczne drzemki w ogrodzie, było wspaniale. Dziękuję, że mogłem być z Wami tego dnia i wszystkiemu się przyglądać przez moje szkiełka. Teraz moja kolej, kilka fotografii o pewnym pięknym dniu, zapraszam!

lokalizacja: hotel Antonii

dekoracje: Biały Latawiec

film: artsframe

oprawa muzyczna: DJ Tiger / Tomaszowska Orkiestra Podwórkowa