Ania & Patryk – reportaż

Już po pierwszym zdjęciu z reportażu widać, że coś tego dnia było w powietrzu… Skucha, burzy nie było, a o ptakach nie ma co pisać. Prawidłowa odpowiedź jest między wierszami i na każdym zdjęciu Ani i Patryka. Sobota, podwarszawski Sochaczew. Zaczęliśmy dla odmiany od makijażu świadkowej, choć jeszcze jedna propozycja Pani Babci i zamiast przygotowań byłaby zupka, pomidorowa. Chwilę później udałem się do domu rodzinnego Patryka. Z Panem Młodym również poszło ekspresowo, żadnych oznak stresu (choć jeden z t-shirtów był nieco niepokojący) w bardzo pozytywnych nastrojach (tutaj chyba Hochland maczał palce). Po powrocie do Ani w ruch poszły narzędzia ciężkie (zagęszczenie inżynierów na metr zobowiązywało). No dobra, to tylko kombinerki. Cyk, myk i Pani Młoda była gotowa. Ania wyglądała jak z bajki, mina Patryka po pierwszym spojrzeniu była bezcenna. Uśmiechy nie schodziły z buziek juz do końca dnia. Po chwilach wzruszeń podczas błogosławieństwa udaliśmy się do kościoła w Czerwińsku nad Wisłą. No i stało się! Pora na świętowanie. Wesele odbyło się restauracji Siódme Niebo również w Czerwińsku. Noc krótka, więc nie było czasu do stracenia, impreza wystartowała jak z procy, a tempo tego wieczoru było zawrotne. Goście dopisali znakomicie, zabawa była conajmniej przednia. Na koniec udało mi się wyrwać młodą parę na dwa zdjęcia nocne i chwilę odpoczynku. Aniu, Patryku, dziękuję, że mogłem być tego dnia z Wami, było cudnie!