Ewa & Mateusz – sesja w Szwajcarii

Chciałbym podzielić się z wami czterema tuzinami zdjęć z sesji poślubnej Ewy i Mateusza. Za niebywale malownicze, często trudne do opisania tło, posłużył nam ich nowy dom – Szwajcaria. Jak to często bywa, z marzeniami trzeba uważać, bo sama Ewa powątpiewała w sukces tej misji. A jednak! Siedemnaście godzin w aucie (w jedną stronę), kilka paczek orzechów z rabarbarem, litry pysznej kawy wypitej i wylanej oraz dziesiątki przejazdów dysonem później, mamy to. Szwajcaria jest pełna abstrakcji, jedną z największych jest jej fotogeniczność – wybierając się tam warto mieć wykupione dobre ubezpieczenie. Wielokrotnie opadająca z wrażenia szczęka może nadawać się do poważnej rekonstrukcji już na miejscu. U nas w pogotowiu zawsze była Ewa, czujna o każdej porze dnia i nocy by nikomu, niczego, nigdy, nigdzie, nikomu, niczego, nigdy nie zabrakło. Mua! Za nasze destynacje posłużyły Szwajcarskie klasyki (Lauterbrunnen, Furkapass, Oeschinen) ale i kilka nieodkrytych przez instagram miejsc. Urokliwych, pełnych klimatu, niezepsutych przez człowieka widoków jest mnóstwo, prawdziwy disneyland dla fotografów. To był bardzo produktywny tydzień pogoni za pocztówkami, zobaczcie z resztą sami poniżej. Ach, Ewa, Mati, dziękuję za tą równie abstrakcyjną co krajobrazy gościnność. Ilość otrzymanego ciepełka, opieki i kieszonkowych zdecydowanie była ponad normę. Mam nadzieję, że sąsiadka już zapomniała wyrządzone jej krzywdy o drugiej w nocy i że do Matiego jedzie kurier z pięknym rowerem. Nie przedłużając, “wie heißt du” i do przodu!

default